Typ:
CZYM CHARAKTERYZUJE SIĘ CERA TŁUSTA? Cera tłusta, zwana również cerą łojotokową, to typ skóry charakteryzujący się rozszerzonymi porami, licznymi zaskórnikami i nieestetycznym błyszczeniem twarzy spowodowanym nadmierną produkcją sebum. Z takimi problemami trudno walczyć, dlatego pielęgnacja cery tłustej jest nie lada wyzwaniem. Nie oznacza to jednak, że nie da się jej znormalizować. Wystarczą odpowiednie nawyki pielęgnacyjne i dobrze dobrane kosmetyki naturalne do skóry tłustej, by na stałe przywrócić twarzy piękny, zdrowy wygląd. JAK POWINNA WYGLĄDAĆ PIELĘGNACJA SKÓRY TŁUSTEJ? Pielęgnacja cery tłustej powinna obejmować zarówno regularne zabiegi kosmetyczne nastawione na regulację aktywności gruczołów łojowych, jak i pielęgnację od wewnątrz. Duże znaczenie ma w tym przypadku chociażby dieta – im więcej w niej witamin A, C, B2 i E, tym lepiej dla naszej skóry. Ponieważ problemy łojotokowe często są wynikiem zaburzeń hormonalnych, powinniśmy zadbać również o utrzymywanie w równowadze swojej gospodarki hormonalnej. Bardzo ważne w przypadku pielęgnacji skóry tłustej jest także codzienne stosowanie kosmetyków naturalnych do skóry tłustej redukujących produkcję sebum.JAKICH BŁĘDÓW W PIELĘGNACJI CERY TŁUSTEJ UNIKAĆ? Pielęgnacja cery tłustej powinna być wieloaspektowa – nie zapominajmy o tym. Nie chodzi tylko o to, by zwalczać objawy, równie ważne jest zdiagnozowanie i pozbycie się ich przyczyny. Od tego należy zacząć. Kolejnym krokiem jest sięgnięcie po kosmetyki do skóry tłustej, warto jednak przy tym zwrócić uwagę, by unikać często popełnianych błędów takich jak: niedopasowanie kosmetyków do typu cery; nieprawidłowe stosowanie kosmetyków do cery tłustej; wybieranie kosmetyków niskiej jakości; wybieranie kosmetyków o dużej zawartości chemii. Popełniając takie błędy w pielęgnacji cery tłustej nie tylko pozbawiamy się szansy na osiągnięcie oczekiwanych rezultatów, ale też możemy dodatkowo pogorszyć stan naszej skóry. JAKIE SĄ ODPOWIEDNIE KOSMETYKI DO CERY TŁUSTEJ? Najlepsze kosmetyki do cery tłustej to preparaty o naturalnym, ekologicznym składzie wykazujące silne działanie sebostatyczne, czyli hamujące nadprodukcję sebum. Przykładem takich ekologicznych kosmetyków naturalnych do skóry tłustej są chociażby: naturalny tonik do twarzy neem i cytron, bio maska-esencja algi filipińskie czy naturalne bio serum do twarzy neem & tulsi. Doskonale radzą sobie one z nadmierną aktywnością gruczołów łojowych, a dodatkowo mają właściwości przeciwzapalne i łagodzące – właśnie tego najbardziej potrzebuje łojotokowa skóra.JAKIE JESZCZE KOSMETYKI NATURALNE DO SKÓRY TŁUSTEJ POLECAMY? Cera borykająca się z łojotokiem wymaga również częstego i dokładnego oczyszczania, dlatego wśród innych polecanych przez nas kosmetyków naturalnych do skóry tłustej nie może zabraknąć peelingu. Najlepszym wyborem w tym wypadku będzie peeling enzymatyczny kali musli, ponieważ skutecznie, a przy tym delikatnie oczyszcza skórę twarzy z nadmiaru sebum i redukuje widoczne na niej niedoskonałości. Jego regularne stosowanie przynosi ogromną ulgę problematycznej cerze.
SKÓRA WRAŻLIWA – CZYLI JAKA? Skóra wrażliwa to skóra ze skłonnością do podrażnień. Jej cechą charakterystyczną są nawracające nieprzyjemne objawy takie jak: swędzenie, pieczenie, zaczerwienienie, obrzęk. Pojawiają się one za każdym razem, gdy skóra wchodzi w kontakt z silnym bodźcem, na przykład wysoką lub niską temperaturą. Drażniąco na taki typ cery często działają też kosmetyki, przez to pielęgnacja skóry wrażliwej jest nie lada wyzwaniem.CO NAJBARDZIEJ SZKODZI SKÓRZE WRAŻLIWEJ? Skóra wrażliwa jest jednym z najbardziej problematycznych typów cery, ponieważ reaguje alergicznie na większość czynników środowiskowych. Szkodzi jej zarówno zbyt ciepłe, jak i zbyt zimne powietrze, bardzo nie lubi też smogu i klimatyzacji. Nawet dieta ma dla niej ogromne znaczenie. Niestety nie wszystkich czynników sprzyjających podrażnieniom możemy unikać. Dlatego tak ważna jest odpowiednia pielęgnacja skóry wrażliwej – dzięki temu będziemy w stanie utrzymać jej kondycję w równowadze. NA CZYM POWINNA SIĘ SKUPIAĆ PIELĘGNACJA SKÓRY WRAŻLIWEJ? Pielęgnacja skóry wrażliwej powinna się skupiać przede wszystkim na łagodzeniu skutków podrażnień i zapobieganiu ich nawrotom. Najlepiej sprawdzą się w tym przypadku kosmetyki do skóry wrażliwej powstałe na bazie ekstraktów z roślin leczniczych. Działają one wieloaspektowo – z jednej strony łagodzą objawy takie jak swędzenie i pieczenie, z drugiej zaś wzmacniają barierę ochronną skóry i wspierają jej naturalne mechanizmy obronne, co minimalizuje ryzyko wystąpienia kolejnych podrażnień.JAKIE KOSMETYKI DO SKÓRY WRAŻLIWEJ WARTO WYBIERAĆ? Posiadaczom cery wrażliwej odradzamy sięganie po produkty drogeryjne. O wiele lepszym wyborem będą naturalne kosmetyki do cery wrażliwej. Nie posiadają one w składzie potencjalnie drażniącej, agresywnie działającej chemii, za to zawierają mnóstwo składników aktywnych, które doskonale regenerują, nawilżają i odżywiają. Tego właśnie szczególnie potrzebuje cera wrażliwa – wsparcia w odnowie i solidnego wzmocnienia. I to mogą zapewnić jej naturalne kosmetyki do skóry wrażliwej firmy Orientana takie jak naturalna maseczka glow różowa wiśnia, odżywczy bio olejek do demakijażu neem czy bogaty krem z szafranem. CZY SKÓRA WRAŻLIWA LUBI PEELINGI? Wbrew temu, co można by sądzić, skóra wrażliwa nie reaguje alergicznie na złuszczanie naskórka, wręcz przeciwnie, bardzo to lubi. Ważny jest jednak odpowiedni wybór peelingu. Najlepiej sięgać po preparaty peelingujące z linii naturalnych kosmetyków do cery wrażliwej, ponieważ gwarantują one delikatne działanie. Z naszej oferty naturalnych kosmetyków do skóry wrażliwej polecamy przede wszystkim peeling enzymatyczny kali musli – dzięki zawartości wysoko skoncentrowanego ekstraktu ze słynnej indyjskiej rośliny leczniczej, działa on nie tylko oczyszczająco, ale też przynosi prawdziwe ukojenie problematycznej skórze.
Święta idą! Uwielbiam je i prywatnie sobie wydłużam, przygotowując się do nich już od pierwszego grudnia. Bo pierniki i pierniczki, gorąca czekolada i herbaty z egzotycznymi przyprawami rozgrzewają w zimowe wieczory nie tylko ciało, ale i duszę! Podobnie jak równie aromatyczny, jak nasze grudniowe wypieki, indyjski świąteczny deser, którym częstuję przyjaciół podczas naszych grudniowych spotkań. Tak, tak – Azja towarzyszy mi nawet podczas Gwiazdki! Oto przepis, który przeniesie Was do Azji i wprowadzi w świąteczny klimat. SKŁADNIKI:80g masła klarowanego 125 g mąki z ciecierzycy 120 g cukru trzcinowego 25 g pistacji 1 łyżeczka zmielonego kardamonu Płatki kokosowe do posypania Mleko kokosowe do polania (opcjonalnie) WYKONANIE 10-12 KULEK: zmiel na proszek 120 g cukru trzcinowego posiekaj drobno 25 g pistacji, najlepiej lekko solonych (albo dodaj do zwykłych malutką szczyptę soli). rozgrzej na patelni 80 g masła klarowanego Kiedy masło będzie gorące, stale mieszając, powoli wsyp do niego 125 g przesianej mąki z ciecierzycy zmniejsz ogień i na malutkim mieszaj intensywnie całość, aż nieco się zagęści, a mąka nabierze orzechowego zapachu i złotego koloru. Nie zajmie ci to więcej niż kilka minut. zdejmij patelnię z ognia i do masy dodaj zmielony cukier trzcinowy i łyżeczkę kardamonu. Wymieszaj wszystko dobrze i ponownie postaw patelnię na kuchni, by całość lekko się podgrzała. Tylko ostrożnie, żeby cukier się nie skarmelizował, bo pączki wyjdą zbyt twarde! pistacje wymieszaj z ciastem i odstaw do lekkiego wystudzenia. To ten najtrudniejszy moment ;). Po kwadransie studzenia czas na formowanie kulek. nabieraj ciasto łyżką i roluj je w dłoniach do uzyskania odpowiedniego kształtu. Posyp kulki wiórkami kokosowymi i podawaj polane mlekiem kokosowym. Gotowe! Teraz, gdy podróżowanie jest utrudnione, staram się zaprosić jak najwięcej atmosfery Azji nie tylko do mojej łazienki (w końcu także dlatego stworzyłam Orientanę!), ale i kuchni. Indyjskie kulki laddu nadają się do tego idealnie – pięknie pachną kardamonem i pistacjami i… świetnie smakują polane moim ukochanym mlekiem kokosowym. A do tego przygotowuje się je naprawdę łatwo, na jednej patelni, w niecałe pół godziny – tylko oczekiwanie, aż ostygną, jest trudne, bo chciałoby się je pałaszować natychmiast… Laddu to rodzaj pączków, przygotowanych najczęściej z którejś z mąk strączkowych, ale też i pszennej, a nawet z wiórków kokosowych – ta ostatnia odmiana stanowiła tradycyjną słodkość, którą przed wyjazdem obdarowywano wojowników i podróżników wyruszających w drogę. Miała przynosić im szczęście i wróżyć bezpieczne osiągnięcie dalekich celów. Czy to nie piękna wróżba także i dla nas? Lżejszą od kokosowych (i mniej kaloryczną, choć w przypadku laddu o kaloriach mówić nawet nie wypada!) odmianą pączków jest moja ulubiona, przygotowywana na bazie mąki z ciecierzycy. Besan laddu, bo tak nazywa się deser, który dziś Wam przedstawiam, oprócz wysokiej kaloryczności może pochwalić się też, dla równowagi, wysoką wartością odżywczą. I choć nie da się go jeść na co dzień, bo jest dość ciężkostrawny, doceńmy wysoką zawartość białka w mące z cieciorki oraz wartości prozdrowotne pistacji, które są ich drugim ważnym składnikiem. I właściwie ostatnim, bo do smaku potrzebny jest jeszcze tylko cukier trzcinowy, kardamon i… tyle, nie licząc tłuszczu, na którym smaży się indyjskie pączki. W wersji klasycznej jest to masło klarowane i gorąco do jego używania zachęcam, bo nie dość, że ma wspaniały, arcymaślany zapach, to jeszcze wysoką temperaturę dymienia i może być stosowane przez osoby nietolerujące nabiału. Laddu można jednak smażyć także na każdym innym oleju – byle smakowitym, np. kokosowym. Kiedy goście przyjadą, poinstruuj ich, by nie rzucali się na kuleczki w pierwszej kolejności. Są tak słodkie, że lepiej zostawić je na wielki finał słodkiego przyjęcia. Będzie sukces, gwarantuję! W Indiach laddu cieszą się tak wielkim powodzeniem, że można je kupić nawet mrożone to odsmażenia w domu… Ale to trochę odjęłoby atmosferze świąt uroku, prawda?
Lato jest już tylko wspomnieniem. Zrobiło się chłodno, wróciliśmy do zwykłego, napiętego grafiku zajęć… i, stając na wadze, dochodzimy do wniosku, że czas zapłacić za żywieniowe wakacyjne grzeszki ;). Niestety, wraz z latem nie odeszło zagrożenie związane z pandemicznym wirusem i jesienna depresja. Co z tym wszystkim zrobić? Moja odpowiedź jest taka – przygotuj odpowiednie ziółka! I to, jak zawsze u mnie, ja przygotowuję te sprawdzone i rodem z cudownej Azji. Dlatego dziś mam dla was przepis na oczyszczający organizm i wzmacniający siły witalne napar z imbiru, trawy cytrynowej i cytryny. W Indiach zna go każda kobieta! A każda hinduska mama daje taki napój dziecku – na odporność, na poprawę nastroju, na lepsze wyniki w nauce – i dla odrobiny ciszy, bo to picie tak pyszne, że lekko osłodzone z powodzeniem zaspokaja nieustającą dziecięcą potrzebę deseru (i choć na chwilę zamyka marudzące buzie;)). Bazą napoju jest imbir. Dużo imbiru! Lista jego prozdrowotnych właściwości jest bardzo długa. Otwiera ją sensacyjna, ale czekająca wciąż na szersze badania zdolność hamowania rozwoju komórek nowotworowych. Wiele badań potwierdziło już za to, że imbir łagodzi mdłości i zmniejsza stany zapalne mięśni oraz stawów, a także reguluje pracę układu pokarmowego, działając rozkurczowo i żółciopędnie. Poprawia też ukrwienie wszystkich tkanek, co wpływa na dobrostan nie tylko całego organizmu, ale także i mózgu, dzięki czemu pracuje on dużo wydajniej – to dlatego po szklaneczce imbirowego naparu koncentrujemy się łatwiej i zapamiętujemy więcej, zupełnie jak po filiżance mocnej kawy. Do naparu dodajemy także trawę cytrynową. To ona odpowiada za jego egzotyczny smak. Ma właściwości antybakteryjne i jest silnym antyoksydantem, dzięki czemu wzmacnia i odmładza organizm. Zawiera mnóstwo witamin, a także bardzo potrzebny nam dziewczynom kwas foliowy, magnez, cynk, miedź, potas, żelazo, fosfor… Skutecznie leczy też dolegliwości trawienne – przynosi ulgę nie tylko w przypadku zaparć czy wzdęć, ale nawet schorzeń żołądka! I co ważne w dzisiejszych niewesołych czasach – pozytywnie wpływa na układ oddechowy i koi ból gardła. Nie mówiąc już o tym, że działa łagodząco w przypadku bólu mięśni! W sezonie grypowym warto o tym pamiętać. Tak jak o tym, że regularne popijanie naparu z trawy cytrynowej obniża ciśnienie krwi i… uspokaja. Najbardziej znanym w naszych szerokościach geograficznych składnikiem ulubionego napoju Hindusek jest cytryna. Wiadomo: ma mnóstwo witaminy C, działa przeciwutleniająco i antyseptycznie – nie bez powodu my także dodajemy ją do herbaty, nie tylko podczas przeziębienia. Do zrobienia pysznego, wzmacniającego naparu potrzebujesz tylko tych trzech składników, ale, podobnie jak robią to w Azji, warto postawić na kulinarny freestyle. Dlatego do bazy, złożonej z kłącza imbiru wielkości palca (nie musisz go nawet obierać!), dwóch kłącz trawy cytrynowej i połowy cytryny (albo limonki, jeśli wolisz bardziej gorzkawe smaki), dodaj też według upodoba dużą szczyptę mielonego imbiru albo łyżkę miodu – tu polecam spadziowy lub gryczany o nieoczywistych nutach smakowych. Jak to zatem zrobić? Jak to u mnie w kuchni, szybko i łatwo ;). Trawę cytrynową pokrój na kawałki o długości dwóch centymetrów, imbir posiekaj lub rozgnieć. Wrzuć je do garnka i zalej dwiema szklankami wody. Gotuj przez 10 minut, a następnie lekko przestudź i wlej świeżo wyciśnięty sok cytrusowy. Dodatki, takie jak kardamon, lukrecję czy odrobinę cynamonu dorzuć pod koniec gotowania, a miód dopiero wtedy, gdy napar będzie nieco chłodniejszy – miej w pamięci, że miód traci swoje lecznicze właściwości w temperaturze powyżej 40 stopni. Napar popijaj na ciepło lub zimno – pierwsza wersja w kilka minut się rozgrzeje, a druga zadziała orzeźwiająco i świetnie zastąpi zwykłą wodę. Myślisz o jesiennym detoksie? Tylko bez szaleństw – jedz regularnie i zdrowo, organizm poradzi sobie sam. Ale nasz napar z imbiru skutecznie mu w tym pomoże!
Jest zdrowa dla umysłu, zwalcza stres, pomaga się wyciszyć, poprawia koncentrację, zwiększa zadowolenie z życia… O medytacji napisano i powiedziano tak dużo, że jej zalety znasz na pamięć. Tymczasem wciąż wydaje ci się, że jest ponad twoje siły i choć chciałabyś się jej nauczyć, nigdy ci się nie uda? Oto, jak zacząć. Zacznij pomalutku. Próbuj przez kilka minut dziennie, nie więcej! I nie musisz wcale siadać w pozycji lotosu lub nawet w siadzie skrzyżnym. Lepiej przyjąć wyprostowaną pozycję, ale możesz usiąść na krześle, a nawet, jeśli niewygoda będzie cię dekoncentrować, położyć się. Zadbaj o to, by nikt ci nie przeszkadzał, by wokół było względnie cicho i byś czuła się swobodnie. Spokojnie dasz radę bez przyćmionego światła, świecy i kadzidełek, chociaż kominek zapachowy polecam – podgrzewane w nim olejki eteryczne mają udowodnione dobroczynne działanie na mózg. Chociażby sosnowy zwiększa koncentrację, miętowy pobudza umysł, a lawendowy pomaga ukoić stres. Wszystko po to, by medytowało ci się łatwiej. ZACZNIJ POD OPIEKĄ... Możesz zacząć od medytacji prowadzonych. Znajdziesz je w internecie lub w aplikacjach na telefon. Jedną z najpopularniejszych jest Headspace, dzięki której podczas nauki medytacji nie musisz specjalnie się wysilać – lektor łagodnym głosem poprowadzi cię przez kilka-kilkanaście minut medytacji, podpowie, na czym skupić umysł, jak odszukać wrażenia płynące z ciała, usłyszeć głosy z otoczenia. Tak, to wszystko to jest już medytacja! Bo medytacja nie polega na całkowitym oczyszczeniu i wycofaniu umysłu. To przychodzi później, u bardzo zaawansowanych ;). Na początku to próba zauważania zjawisk, na które zwykle po prostu nie wystarcza nam uwagi – dźwięków, zapachów, odczuć, w końcu własnych, pojawiających się myśli i pozwalania im swobodnie przepływać – próba postrzegania swojego umysłu jak czystego nieba, po którym jak chmury przesuwają się myśli. Skomplikowane? Tylko na początku! ... ALBO W POJEDYNKĘ Możesz też próbować medytować bez pomocy prowadzącego. Zwłaszcza na początku wymaga to nieco więcej wysiłku, ale uczy większej samodzielności. Ma też tę zaletę, że kiedy już się wprawisz, będziesz w stanie medytować, kiedy chcesz, kiedy tylko znajdziesz spokojną chwilę – nawet na spacerze lub nawet zmywając naczynia. Póki jednak się uczysz, znajdź sobie spokojne miejsce. Zacznij od koncentracji na oddechu. Jeśli możesz, zamknij oczy lub skup wzrok na jednym punkcie w przestrzeni przed tobą – tylko bez wysiłku! Zacznij głębiej, powoli oddychać i obserwuj swoje wdechy i wydechy, a także towarzyszące im odczucia w ciele. Możesz dla zwiększenia skupienia powtarzać w myślach: “wiem, że robię wdech” oraz “wiem, że robię wydech”, położyć dłonie na żebrach i czuć ich unoszenie się wraz z nabieraniem powietrza i opadanie wraz z jego wydychaniem. Kiedy pojawią się myśli, łagodnie powróć umysłem do obserwacji oddechu. I… tyle. Pierwszych kilka “lekcji” medytacji tak właśnie wygląda. I, powtórzę, tak, to już jest medytacja! ODDECH DO PARY Możesz na tym poprzestać i po prostu delektować się coraz łatwiejszym wchodzeniem w stan skupienia. Możesz też spróbować pracy z oddechem. Siedząc prosto, wydłużaj go stopniowo, licząc do czterech przy każdym wdechu i sześciu na wydechu. Możesz też spróbować popularnego w technikach midfullness “oddechu kwadratowego”. Polega on na tym, że liczysz do czterech biorąc wdech, zatrzymujesz powietrze w płucach, też licząc do czterech, wydychasz je, licząc znów do czterech, i licząc do czterech pozostajesz na bezdechu. Powtarzanie takiego cyklu szybko stabilizuje umysł i balansuje pracę dwóch półkul mózgowych, co w dłuższej perspektywie daje wspaniałe skutki dla całego organizmu. Tyle na początek. Z czasem wszystko stanie się bardziej naturalne. I jak niedawno poradził mi znajomy nauczyciel medytacji – kiedy siadasz do medytowania, miej przy sobie notes i ołówek. Duża szansa, że jakiś wspaniały pomysł przyjdzie ci do głowy właśnie teraz! Tak to z pustki może wyłonić się coś wspaniałego ! Ale… Najważniejsze jest zacząć. Spróbuj medytacji i zacznij już dziś
Czy wiesz, czym jest glinka porcelanowa i jakie ma działanie na ludzką skórę? Kosmetyki naturalne z glinką porcelanową mają zbawienny wpływ na kondycję skóry przede wszystkim dlatego, że zawarte w nich składniki aktywne dostarczają skórze niezbędnych mikro i makro elementów oraz cennych witamin. Biała glinka jest znana też jako: kaolin, glinka chińska, glinka kaolinowa, glinka porcelanowa. Biała glinka kaolin to naturalny składnik wydobywany prosto ze skał osadowych zawierających m.in takie substancje jak kaolinit, mika i kwarc. CZYM JEST KAOLIN? Glinka porcelanowa, czyli kaolin to drogocenny minerał, który ze względu na swoje właściwości często wykorzystuje się w kosmetyce. Nazwa farmaceutyczna kaolinu pochodzi od chińskiej góry Kao-ling, z której po raz pierwszy wydobyto białą glinkę. Pierwszą glinkę wykorzystano do produkcji porcelany! Glinka jest wydobywana z naturalnych skał w kopalniach w Azji, ale także można ją spotkać w Europie – we Francji, Niemczech czy Rosji. Jednak ta azjatycka jest najlepsza! Glinka po zebraniu jest dokładnie suszona na słońcu, czyli w naturalnych warunkach i dokładnie rozdrabniana. Właśnie dlatego dotykając glinki, możesz odnieść wrażenie, że jest ona delikatnie ziarnista. Po przygotowaniu konsystencja glinki jest bardzo delikatna, przypominająca bardzo delikatny proszek, aksamitny w dotyku. Glinka kaolinowa składa się z bardzo wielu cennych mikroelementów takich jak: wapń, potas, sód, żelazo, magnez, mangan, cynk, krzem i wielu soli mineralnych, dlatego jest bezcenna dla skóry. JAKI WPŁYW NA SKÓRĘ MA GLINKA PORCELANOWA? Biała glinka to bardzo delikatna i najjaśniejsza ze wszystkich glinek stosowanych w kosmetologii. Dlaczego jej stosowanie jest takie wartościowe dla skóry? Przede wszystkim biała glinka składa się z naturalnego minerału, czyli krzemianu glinu, który jest wydobywany ze skał w kopalniach. Glinka kaolinowa jest odpowiednia do każdego rodzaju cery, dzięki temu, że jest antyalergiczna i w pełni naturalna. Pochodzi z wnętrza ziemi i jest naturalnym produktem wydobywanym ze skał osadowych. W kosmetologii glinka kaolinowa jest stosowana do pielęgnacji suchej i wrażliwej skóry, ale ze względu na swoje właściwości oraz połączenie jej z odpowiednimi ekstraktami roślinnymi sprawa, że będzie odpowiednia do każdego typu cery. Skutecznie pomaga w gojeniu ran i wykazuje działanie zabliźniające. JAK STOSOWANIE KOSMETYKÓW Z BIAŁĄ GLINKĄ MOŻE POMÓC TWOJEJ SKÓRZE Przede wszystkim glinka porcelanowa skutecznie zwęża pory, działa na skórę w sposób ściągający i wygładza cerę. To nieoceniona pomoc w rewitalizacji skóry twarzy. To wspaniałe wsparcie dla skóry w codziennej pielęgnacji i odżywianiu. Stosowanie kosmetyków naturalnych z glinką pomaga zregenerować skórę i skutecznie zapobiega zaskórnikom i zmarszczkom. Ze względu na te właściwości i ich wpływ na skórę, warto wybierać wyłącznie kosmetyki naturalne do twarzy. Glinka porcelanowa pomaga Twojej skórze w: skutecznym zapobieganiu powstawania zaskórników i zmarszczek na skórze, skutecznym oczyszczeniu skóry regularnym usuwaniu toksyn, stałym nawilżaniu skóry w ważne składniki odżywcze, witaminy mikroelementy, usuwaniu martwych komórek i wspomaganiu procesu regeneracji tkanek, odświeżaniu skóry twarzy i głowy, modelowaniu sylwetki i redukcji cellulitu, delikatnym ujędrnianiu skóry, redukowaniu blizn skórnych i przebarwień na powierzchni skóry, zapobieganiu nadmiernej potliwości skóry, ochronie przed przetłuszczaniem się włosów i skóry głowy. JAKIE ZASTOSOWANIE MA GLINKA PORCELANOWA? Glinka kaolinowa jest składnikiem kremów do twarzy, maseczek, preparatów kosmetycznych, kosmetyków kolorowych, jak i jest to idealna baza do tworzenia własnych, domowych kosmetyków. Kaolin, czyli glinka porcelanowa jest bardzo często stosowana do produkcji kosmetyków naturalnych ze względu na to, że to bardzo wartościowy produkt dla ludzkiej skóry. Często jest wykorzystywana do produkcji pudrów, posypek, toników. Kaolin stosowany jest w budownictwie, medycynie, farmacji. GLINKA KAOLINOWA W LECZENIU CHORÓB Kaolin jako glinka wspomaga również utrzymanie prawidłowego ciśnienia krwi i oczyszczanie organizmu. To przydatny produkt w walce z przeziębieniami. Charakteryzuje się działaniem oczyszczającym i osłonowym, łagodzi podrażnienia jelit i jest wsparciem dla procesów w nich zachodzących. Glinkę można spożywać w formie płynnej, a zarazem uzupełnić łatwo poziom elektrolitów w organizmie. Można ją również stosować jako okłady na podrażnioną skórę, aby złagodzić odczuwany ból. Wspomaga proces odtruwania organizmu i jest składnikiem, który pomaga w sposób całkowicie naturalny czyścić zęby. To również dodatek stosowany w żywności zwierząt domowych takich jak psy i koty. JAKIE KOSMETYKI NATURALNE Z GLINKĄ WYBRAĆ? Szukasz kosmetyków naturalnych zawierających glinkę i nie wiesz, co wybrać? W codziennym oczyszczaniu skóry twarzy i głębokim nawilżeniu cery mieszanej pomoże Ci Maska o formule gęstej pasty usuwa nadmiar łoju ze skóry twarzy i wszelkie zanieczyszczenia z powierzchni skóry. Następnie dokładnie nawilża i ujędrnia skórę, zmiękcza i wygładza, delikatnie rozświetla skórę, wygładza jej koloryt i odżywia skórę. Taka maseczka do twarzy z glinką jest polecana szczególnie kobietom o cerze mieszanej, aplikuje się ją na strefę T oraz tam gdzie od czasu do czasu pojawiają się niedoskonałości. Imbir skutecznie odżywia skórę, a trawa cytrynowa ją oczyszcza. Dla cery normalnej i suchej pomocna będzie naturalna maseczka z glinki z migdałem i szafranem wzbogacona o oleje roślinne, która działa bakteriobójczo na skórę, odżywia ją, nawilża i ujędrnia. Dzięki odpowiednim olejom nie przesusza skóry, a zadziała odżywczo i odświeżająco. Osoby posiadające cerę tłustą, szczególnie nastolatkowie czy mężczyźni także powinni wypróbować taki rodzaj maseczki. Dla nich odpowiednia będzie Naturalna maseczka z glinki neem i drzewo herbaciane. Mocno oczyści cerę, ograniczy wydzielanie sebum, podziała na stany zapalne i znacząco poprawi stan takiej skóry. KAOLIN - NATURALNY MINERAŁ W KOSMETYKACH IDEALNY DO KAŻDEGO TYPU CERY Czy wiesz, że właśnie biała glinka jest największym bogactwem wartościowych mikroelementów? To tłumaczy, dlaczego jest tak chętnie stosowana do produkcji kosmetyków. Już wiesz, że warto korzystać z naturalnych kosmetyków do twarzy i ciała, a w glince kaolinowej jest mnóstwo wartościowych i zbawiennych składników dla Twojej skóry. Skorzystaj z kosmetyków naturalnych z glinką, aby przekonać się o jej działaniu i sprawdzić, jaki ma wpływ na skórę. Wybierz odpowiedni rodzaj maseczki z glinki i ciesz się dogłębnie oczyszczoną i odżywioną skórą.
Zachęcam do poszukiwania zdrowia nie tylko w kosmetykach naturalnych. Jestem pewna, że skoro czytasz naszego bloga to równie ważne jest dla Ciebie zdrowe odżywianie. Jeśli warzywno-owocowe koktajle, cold brew, matcha, kombucha i inne modne, prozdrowotne napoje trochę Cię już nudzą to sięgnij po jeden z najważniejszych napojów według Ajurwedy. To herbata zwana masala tea lub “yogi tea” – ulubiony napój joginów i… milionów smakoszy w Azji, którzy doceniają lecznicze właściwości jego składników. I spokojnie, by go przygotować, nie potrzebujesz moździerza, kociołka zawieszonego nad żywym ogniem ani wielce egzotycznych, trudno dostępnych składników. Podaję tu świetny przepis dla początkujących! Ziołowe napary popijane jako remedium na najróżniejsze dolegliwości to dla wielu z nas nie jest nowa moda, ale to raczej powrót do naturalnych, sprawdzonych metod dbania o zdrowie, stosowanych od setek lat. Nawet w dobie zaawansowanej medycyny zioła mogą przysłużyć się chorym, wspierając ich terapię farmakologiczną. A nawet zupełnie jej zapobiec, jeśli stosowane są regularnie i od chwili pojawienia się różnych dolegliwości. Masala tea, jako mieszanka ziół i przypraw, działa na wielu frontach – oczyszcza organizm i krew, podsyca ogień trawienny (nazywany w ajurwedzie “agni”), rozgrzewa, przyspiesza krążenie krwi i limfy, reguluje trawienie, łagodzi niestrawność… a nawet, jak sugerują niektóre źródła, działa jak afrodyzjak (warto sprawdzić!). Jak przysłuży ci się masala tea, poza tym, że świetnie smakuje? Uzdrawia ciało, cieszy zmysły i koi umysł dzięki mocy tworzących ją składników. Zawiera imbir, cynamon, kardamon, czarny pieprz i goździki – czyli samo zdrowie! Po kolei i w największym skrócie: imbir ma właściwości przeciwutleniające, kardamon antybakteryjne, czarny pieprz wspiera metabolizm, cynamon wspomaga układ krwionośny i serce, a goździki zmniejszają stany zapalne. A wszystkie razem… bosko smakują. I równie bosko pachną – przekonasz się, że yogi tea wypełnia dom przepięknym, egzotycznym aromatem. I to na długie godziny! To na prawdę cudowny napój. Takie właśnie, naturalne napoje z przepisów Ajurwedy pozwalają nam podnieść odporność i cieszyć się zdrowiem przez długi czas. Uwaga ! Sprawdzone na sobie i na całej rodzinie. Ponieważ zależy mi, byście z dobrodziejstw masala tea skorzystali, a wiem, że dalekowschodnie receptury często odstraszają początkujących wysokim poziomem skomplikowania, podaję prosty przepis opracowany przez słynną amerykańską nauczycielkę jogi Adrienne Mishler. Prowadzi ona blog i kanał na YouTube “Yoga with Adrienne”, subskrybowany przez ponad siedem milionów osób na całym świecie! Warto zajrzeć – czeka tam ponad 500 nagrań lekcji jogi o różnym charakterze i na różnym poziomie zaawansowania. Prawdziwa skarbnica dobra! PRZEPIS NA MASALA TEA Masala tea znam z Indii ale tym razem przepis zaczerpnęłam od Adrienne. Pozwoli ci on przygotować masala tea w domu – i to w kilkanaście minut. Do dzieła! Czego potrzebujesz? dowolnego garnka o pojemności dwóch-trzech litrów; jednej – dwóch torebek ulubionej czarnej herbaty (no prościej się nie da!) lub podobnej ilości herbaty liściastej; 20 ziarenek czarnego pieprzu; 15 goździków; 3 lasek cynamonu; 20 ziarenek kardamonu; 8 plasterków świeżego imbiru. Zagotuj wodę w garnku. Jeśli masz ochotę, rozdrobnij przyprawy, utłucz je w moździerzu lub posiekaj na drobne kawałki… ale nie musisz tego robić. Wrzątek i tak wydobędzie ich smak i aromat! Do gotującej się wody wrzuć przyprawy i pozwól im “potańczyć” we wrzątku kilka minut. Następnie dorzuć torebki z herbatą lub jej liście i lekko przykrywając garnek, pogotuj całość 10-15 minut. Następnie odcedź resztki przypraw i herbaty i… voilà, gotowe! Herbatkę możesz popijać intensywną, “prosto z garnka”, lub traktować ją jako esencję do rozcieńczania, jeśli będzie zbyt intensywna w smaku. Na koniec dobra wiadomość: masala tea smakuje świetnie także na zimno. U nas w domu pije się ją także w upalne lato. Sprawdź w gorący dzień i daj znać, jak ci smakowało!
Joga sztuka życia? Sprawdźmy. Wszyscy chodzą na jogę i wszyscy ją polecają, tymczasem ty myślisz, że to tylko głębokie oddychanie i sporo nudy? Ten tekst jest dla ciebie. Bo… nie masz racji, a joga ma tyle twarzy, że któraś na pewno ci się spodoba. Oto krótki przewodnik po różnych stylach jogi, wśród których na pewno znajdziesz idealny dla siebie. Żeby je poznać, nie musisz odwiedzać kilkunastu różnych szkół – przeczytaj o nich! ASHTANGA Joga może uspokoić, pewnie. I rozluźnić napięte mięśnie, i zapewnić masaż narządom wewnętrznym. Ale może też porządnie zmęczyć! Taka jest ashtanga, jeden z najstarszych jogowych stylów. Jego kolebką jest miasto Mysore w Indiach. Dla ashtangi charakterystyczne jest, że na zajęciach wykonuje się asany w ściśle określonej sekwencji, zawsze takiej samej. Każda sesja zaczyna się od słynnych (i mocno rozgrzewających!) powitań słońca, a potem w czasie całych zajęć płynnie przechodzi się z pozycji do pozycji, w każdej zostając na pięć oddechów. Jesteś non stop w ruchu – tu liczy się flow! Jeśli niektóre pozycje są na początku zbyt trudne, nauczyciel proponuje łatwiejsze warianty. Mimo to warto zacząć od zajęć lub kursu dla początkujących – nazwy kolejnych asan podawane są zwykle w sanskrycie, łatwiej jest też praktykować, jeśli zna się ich kolejność na pamięć. To też spore ułatwienie dla tych, którzy lubią samodzielną praktykę podczas zajęć mysore, będących kwintesencją ashtangi – tu każdy praktykuje indywidualnie. W grupie, ale solo! VINYASA Inną odmianą jogi w stylu flow jest vinyasa. Tu nauczyciel ma większą swobodę – każde zajęcia wyglądają nieco inaczej i wszystko zależy od jego inwencji. Podobnie jak w ashtandze, cały czas pozostajesz w ruchu, który podąża za oddechem. Rodzajów vinyas jest dużo i są różne: spokojna slow, szybsza flow, dość ekstremalna power yoga – po niej zakwasy i zadyszka gwarantowane! JOGA WEDŁUG IYENGARA Zupełnym przeciwieństwem najbardziej dynamicznych odmian jogi jest spokojna, nieco rehabilitacyjna joga według Iyengara. Rehabilitacyjna, bo do wykonywania asan często używa się narzędzi – klocków, pasków, wałków, a nawet drabinek i krzeseł. Zwiększają one zakresy ruchu i pozwalają na bezpieczne, precyzyjne wykonanie pozycji – to ważne, bo trwa się w nich dłużej – kilka, a nawet kilkanaście minut. YIN YOGA Spokojną odmianą jogi jest też yin yoga. Na niej nie działasz ty, działa grawitacja! W rozciągających pozycjach zostajesz bardzo długo, pozwalając mięśniom na pełny relaks. Możesz się zdziwić, jak bardzo odżywcze dla mięśni jest czasem po prostu leżenie… Nieco inaczej jest w przypadku jogi dla kręgosłupa – tempo też jest powolne, ale nieco bardziej dynamiczne asany dobrane są tak, by wzmacniać mięśnie głębokie i muskularny gorset tułowia. Wygięcia do tyłu i skręty też mogą porządnie zmęczyć, uwierz… Ale twoje plecy ci za to podziękują – i to szybciej, niż myślisz. Dla tych, którzy szukają wrażeń i lubią nowości, jest joga w chustach – czyli w specjalnych hamakach podwieszonych do sufitu. Ma coś wspólnego z akrobatyką i (bardzo dużo!) z lataniem. Asany wykonywane są w powietrzu z jednym punktem podparcia na podłodze lub… całkowicie w powietrzu. Wygląda to pięknie, lekko i zwiewnie, ale mięśnie pracują! JOGA BIKRAM Innym mocnym przeżyciem może być joga bikram, zwana też hot yogą. W pomieszczeniu, w którym robi się po kolei zawsze tych samych 26 asan, jest 41 stopni. Sauna! Pot leje się strumieniami, ciało oczyszcza, a skóra wygładza i napina. Uwaga, to też jedyny rodzaj jogi, który pozwala (a nawet to zaleca!) na picie wody podczas zajęć. I ten, który najlepiej wzmacnia odporność! JOGA KUNDALINI Moce duchowe najlepiej za to kształtuje joga kundalini, najbardziej egzotyczna i ezoteryczna spośród opisanych tu rodzajów. Asany są dość łatwe i raczej dynamiczne niż statyczne – i wykonuje się je nawet kilka minut. To może być wyzwanie! Ich zadaniem jest odblokowanie czakr i wzmacnianie przepływu prany, czyli energii życiowej. Podczas zajęć śpiewa się matry i praktykuje pranajamę. Asan ułożone są w tzw. krije, czyli, w uproszczeniu, zestawy, mające wpływać na konkretne problemy fizyczne lub emocjonalne. Ta joga gwarantuje prawdziwą przemianę duchową. Jak się być może przekonasz, każda joga prowadzi do zmiany – zawsze na lepsze. Mi pomaga w codziennym funkcjonowaniu ale najbardziej w trudnych momentach. Pierwszy raz na zajęcia jogi poszłam 10 lat temu gdy postanowiłam produkować kosmetyki naturalne. I tak już ze mną została do dziś. Moja joga to Ashtanga. Jest ze mną zawsze, nawet gdy podróżuję po Azji.
Czy na pewno wiesz, na jakie składniki w kosmetykach warto uważać? Chcesz cieszyć się dobrym zdrowiem, piękną skórą i wspaniałym samopoczuciem? Wybieraj tylko naturalne kosmetyki i uważnie czytaj skład produktów kosmetycznych. CZY PARABENY SĄ ZAKAZANE W EUROPIE? W zasadzie wszystkie składniki kosmetyków powinny być bezpieczne ale jest część takich, które są szkodliwe. Mogą być zakazane w kosmetykach sprzedawanych w Europie ale dozwolone w kosmetykach na innych kontynentach. Bywa też tak, że składniki zostają uznane za niebezpieczne i wycofywane z produktów na jednym kontynencie ale nadal producent, który jest olbrzymią korporacją sprzedaje kosmetyki z tym składem na innym. Czasem trudno się w tym zorientować dlatego ten tekst ma ci pomóc zwrócić uwagę na składniki, których powinnaś unikać. Zakładam, ze jeśli jesteś na tej stronie i czytasz naszego bloga to zależy Ci na zdrowym stylu życia i życiu w zgodzie z naturą. Tak więc ten tekst jest dla Ciebie. Przykładem takiej kontrowersyjnej substancji jest fluorek sodu. Czy wiesz, że fluorek sodu jako niebiodegradowalna substancja toksyczna była trucizną i znanym środkiem owadobójczym do 1945 roku w USA, a dziś jest to składnik wielu past do zębów i substancja reklamowana jako chroniąca zęby przed próchnicą? Warto się zastanowić czy chcemy ten składnik w naszej paście. Dziś jest wiele past do zębów z naturalnym składem więc może warto sięgnąć po jedną z nich. Formaldehyd – To bardzo trujący środek owadobójczy i konserwant przedłużający działanie kosmetyków. Według prawa może być stosowany w produktach do higieny jamy ustnej, ale jego stężenie nie może przekraczać 0,10 %. To składnik wielu lakierów do paznokci, produktów pielęgnacyjnych do ciała, dezodorantów, produktów do stylizacji włosów. Jeśli chcesz uniknąć tego typu środka w kosmetykach, wybieraj tylko naturalne kosmetyki. Powoduje przedwczesne starzenie się skóry. Działa drażniąco na drogi oddechowe, powoduje rumień i trądzik. Czy masz świadomość, że od 2004 roku jest to substancja klasyfikowana jako kancerogenna? Parabeny są uznawane za bezpieczne i można je stosować w kosmetykach. PARABENY I INNE SKŁADNIKI JAK MOGĄ WPŁYWAĆ NA ZDROWIE Aluminium – Udowodniono, że aluminium stosowane w kosmetykach wywołuje zmiany w komórkach. Istnieje przekonanie, że może powodować raka piersi, ponieważ w piersiach odkryto większą obecność aluminium niż w surowicy. Istnieje też powiązanie zmian komórkowych ze statystyką wzrostu zachorowań na raka piersi. Parabeny – to najczęstsze substancje konserwujące w kosmetykach. Zapobiegają rozwojowi bakterii i pleśni w kosmetykach. To estry, które są stosowane przez producentów kosmetycznych, aby przedłużyć datę ważności danego kosmetyku. Metyloparaben czy propyloparaben to tylko przykłady kontrowersyjnych parabenów, które możesz znaleźć w kosmetykach. Ich stosowanie przez prawo jest legalne i uznane są w dokumentach ustawowych jako bezpieczne. Jednak udowodniono, że działanie parabenów w kosmetykach wpływa niekorzystnie na układ hormonalny. Mogą one zaburzać równowagę hormonalną, a przecież dziś wiemy że choroby powiązane z pracą hormonów są bardzo powszechne, np. choroba Haszimoto. Ponadto, parabeny powodują reakcje alergiczne. Silikony – Czy zastanawiałaś się kiedykolwiek, dlaczego po użyciu szamponu, Twoje włosy są nagle gładkie, choć wcześniej takie nie były? Za to właśnie odpowiadają silikony – syntetyczne substancje, czyli częste składniki szamponów i odżywek do włosów. Silikony znajdziesz też w kremach do twarzy. Są stosowane po to, abyś miała wrażenie gładkich włosów czy skóry twarzy po użyciu kosmetyku. Pamiętaj, ze naturalne kosmetyki do włosów nie zawierają silikonów. Musisz wiedzieć, że silikony nie mają żadnych właściwości odżywczych i pielęgnacyjnych, ani nie wspierają procesu regeneracji. Wskutek wilgoci i wysokiej temperatury skóra ujędrnia się, ale ten proces niekorzystnie wpływa na naturalne procesy zachodzące pod warstwą skóry. Włosom i skórze może brakować wilgoci i przez to może właśnie mogą być podatne na przesuszanie się, a włosy na powstawanie łupieżu! Kremy naturalne do twarzy wybieraj takie jak np. krem reishi, którego zadaniem jest ujędrnienie skóry w sposób całkowicie naturalny. Przeciwutleniacze – to również środki konserwujące. Galusan to syntetyczny przeciwutleniacz, który podobnie jak inne galusan dodecylu czy oktylu – może wywołać alergie skórne i podrażnienia. Są one szczególnie niebezpieczne dla osób z astmą. BHT i BHA również wywołują alergie. SLS i SLES – to popularne środki czynne powierzchniowo, które powodują podrażnienia skóry. Sodium Lauryn Sulfate i Sodium Laureth Sulfate znajdziesz w wielu znanych kosmetykach: w szamponach, żelach pod prysznic, produktach koloryzujących, pastach do zębów, kosmetykach kolorowych do makijażu. SLS i SLES może wchodzić w silne reakcje chemiczne z innymi substancjami i stają się niebezpieczne dla zdrowia. Liczne testy z tymi środkami tylko potwierdzają, że SLS i SLES podrażniają skórę i mogą powodować wiele alergii skórnych. Naturalne szampony do włosów nie zawierają SLS i SLES. Badania przeprowadzone na Stern College for Women na Yeshiva University w Nowym Jorku potwierdziły, że SLS wypłukuje nabłonek jamy ustnej i powoduje pieczenie. SLS negatywnie wpływa na skórę, ponieważ niszczy jej warstwę ochronną. Najbardziej przerażające jest to, że badania wykazały, że nawet niewielka dawka SLS uszkadza naturalną barierę skóry człowieka. Oleje mineralne – choć ich nazwa brzmi dość naturalnie to są całkowicie chemiczne. Powstają z przeróbki ropy naftowej. Charakteryzują się silnymi właściwościami natłuszczającymi. Olejem mineralnym jest wazelina i parafina, które często są bazą popularnych kosmetyków, w tym kremów do twarzy, balsamów do ciała z asortymentu dużych marek. Warto więc czytać składy. Parafina – to sztucznie wytworzone substancje produkowane często z taniej ropy naftowej. Parafina nie zawiera witamin, składników odżywczych, kwasów tłuszczowych czy cennych mikroelementów. Występuje pod nazwami m.in.: cerezyna, adypinian diizopropylu, spirytus mineralny, olej parafinowy, wosk syntetyczny, mineralny i mikrokrystaliczny. Hamuje naturalne procesy zachodzące wewnątrz skóry. Dla producentów kosmetycznych jest to po prostu niskokosztowny substytut olejów roślinnych. Czy wiedziałaś, że ludzki organizm nie jest w stanie przetworzyć parafiny, ponieważ nie podlega ona rozkładowi biologicznemu? Parafina wytwarza na powierzchni skóry warstwę, która nie przepuszcza wody. Wskutek tego parafina nie jest w stanie głęboko nawilżyć pozostałych warstw skóry, a daje tylko złudzenie powierzchnego nawilżenia. Twoja skóra nie jest w stanie wchłonąć parafiny, a Ty nie jesteś w stanie całkowicie jej spłukać podczas pielęgnacji. Parafina jest substancją, która niekorzystnie wpływa na środowisko naturalne. Parafina uniemożliwia samodzielną regenerację skóry, a przy regularnym stosowaniu powoduje uszkodzenie jej naturalnych właściwości. BĄDŹ ŚWIADOMA I CZYTAJ SKŁAD KOSMETYKÓW O czym więc pamiętać przy wyborze kosmetyków? O uważnym czytaniu składów analizowaniu każdego składnika! Pamiętaj o tym, że niektóre konserwanty są stosowane w kosmetykach po to, aby przedłużyć ich trwałość i według prawa jest to dozwolone. Zanim jednak sięgniesz po kosmetyki, które kuszą niską ceną – pomyśl o swoim zdrowiu i wybieraj tylko kosmetyki z naturalnymi składnikami. Takie też są kosmetyki Orientana. Pozbawione szkodliwej chemii, skomponowane ze składników najwyższej jakości. Stosując je masz pewność, że bezpiecznie dbasz o swoją skórę.
Twój koszyk jest obecnie pusty.
Nie wiesz co wybrać?Sprawdź